środa, 30 listopada 2011



Ostatnio dosyć często zadaje sobie pytanie: 'A co gdyby mnie nie było'.. Zastanawiam się, czy ktoś by płakał, tęsknił, pamiętał.. Może wtedy innym żyło by się lepiej? Moja siostra nie miałaby problemów, miała by swój pokój ... Mama nie musiała przejmować się moimi wagarami, zachowaniem, ocenami .. Przyjaciele mieliby kolejny problem z głowy, nie musieli by wytrzymywać tych moich 'humorków'. Nie raniłabym 'tych ważnych' osób, nie wpierdalałabym się w życie tych którzy mnie nie chcą, nie potrzebują. A przede wszystkim nie raniłabym samej siebie .. Moi 'wrogowie' byli by zadowoleni. PRZEPRASZAM, musiałam to gdzieś napisać ... Nie wiem co z tym wszystkim zrobić. Moje myśli zaczynają mnie przerażać .. Tak samo ja te 'dziwne' sny .. Chcę zacząć wszystko od nowa, ale nie potrafię. I'm SORRY ..

Jeszcze do tego wszystkiego dochodzi szkoła ... Dwa zagrożenia, które muszę poprawić. Torzyńska, która ciągle się mnie czepia. I wiele wiele innych spraw.. Powoli nie daje sobie z tym wszystkim rady .. Na szczęście mam moją zajebiście pojebaną klasę, która chodź trochę poprawia mi humor ! Nie wyobrażam sobie następnego roku bez nich. Bez tych wszystkich śmiechowych lekcji, przerw.. Mam nadzieje, że chociaż Malina pójdzie ze mną do zety i że trafię do klasy z Julitą <3

Jeszcze jakąś godzinę temu miałam nadzieje, że jutrzejszy dzień będzie zajebisty, że jakoś oderwę się od tej codziennej monotonii ... Ale chyba się myliłam. ;/ Nie lubię wyjebek .. 'ja jakoś o 10.30/11 się zwijam'- no fajnie to chyba idę do szkoły. nie umiem na wos, ani na geografię, a Torzyńska się na mnie uwzięła i na pewno mnie zapyta, wtedy to już nie poprawię tego zagrożenia.. Chyba, że uda mi się ogarnąć Martę. To będzie jakaś inna opcja na jutrzejszy dzień.
Jakoś tak się rozpisałam, jak nigdy..


robię sobie takiego smail'a jak Marta :3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz